…to niesamowite, że tęsknota może boleć fizycznie…
…od 28 sierpnia nie mam dobrych dni. Jakoś tak się składa, że ciągle coś jest nie tak, jak powinno. A wszytko zaczęło się od tej nieszczęśliwej soboty, a później to już poszło jak fala…nie mogliśmy się dogadać…byłam zła, nieszczęśliwa i nierozumiana…później on wyjechał na długo, a ja zostałam sama z tym wszystkim. Teraz jak tak myślę o ostatnich tygodniach wiem, dlaczego tak bardzo jest mi źle…nadal jestem w żałobie, choć myślałam, że spakowałam do wora ten problem i wysłałam w kosmos…problem straty wraca…wraca złość na niego, że go tam nie było, a mógł być…że byłam wtedy sama…jestem nadal zła…do tego tęsknię…jestem zmęczona i zestresowana. Nie mogę poradzić sobie z emocjami…w ciągu dnia spokojna, opanowana…wieczorem zestresowana, smutna i zła…wszystko miesza się ze sobą…
…przez cały ten czas odczuwam napięcie…nie mogę się zrelaksować i jestem smutna…tak po prostu smutna…nie znoszę tego uczucia…a nie fajne w tym wszystkim jest to, że taki stan emocjonalny nie pozwala mi pracować tak, jak bym chciała…nie mogę dać z siebie wszystkiego, jeśli sama jestem w rozsypce…nie potrafię sobie pomóc i nie znam nikogo, kto mógłby to zrobić…będę musiała sama pozbierać to zranione serce w całość…znowu sama…zwariuję od tego…nie znoszę bólu tęsknoty…
…teraz to już tylko wyć mi się chce!!!!!!!!!!!
Z ‚moim’ Panem R.em spotkaliśmy się w maju po bardzo wielu latach nie-widzenia się. Było całkiem fajnie, no i to morze.. ;]
Poza tym jak to w życiu, raz z górki, raz pod górkę. I tylko nadal nie wiem czy Częst to dobre miasto do życia..
Na ludzi tutaj nie mogę narzkekać. Trudniej u mnie o to poukładane serce..