nie bylo mnie…

…”Robert nie zyje”…tak brzmial glos w sluchawce.
…nie pamietam juz nawet co czulam, ale nie moglam plakac…patrzylam tylko przed siebie i nic nie widzialam…to tak…jakby zrobila sie jakas blokada ochronna i nie moglm przyjac do siebie tego, co uslyszalam…nic nie istnialo wokol…powtarzalam sobie w myslach te slowa, ale…ciezko jest to opisac…wiedzialam, ze to nie jest prawda, bo przeciez on nie moze nie zyc – on mial 25 lat…ludzie nie powinni umierac w tym wieku.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na „nie bylo mnie…

  1. Gwiazdka Szczescia pisze:

    Wlasnie… dokladnie jakis tydzien temu, stracilam przyjaciela….
    a mial dopiero 17-scie lat…
    tak mysle, ze chyba nawet nie przezyl jeszcze pierwszej milosci, a juz musial pozegnac sie z zyciem…

    Dopiero po tym…
    wiem co to znaczy tesknic… dopiero po tym wiem
    jak Ty sie czujesz
    Jak bardzo cierpisz….

    =(

  2. Gwiazdka Szczescia pisze:

    Dziekuje ze mnie odwiedzilas….
    Odwzajemniam sie i wpadam z rewizytko =)

    Przykro mi bardzo z powodu strary kogos bliskiego… wiem jak sie czujesz, ale tez dobrze wiem….
    co kolwiek powiem, bys czula sie lepiej…
    nie zmieni tej sytulacji,
    ze go juz nie ma… =(

  3. Ahab pisze:

    Umierać jest łatwo. Zbyt łatwo bo to naturalne. Ale trudno jest żyć z myślą, że ktoś umarł… Ludzie odchodzą albo prawie odchodzą a my pozostajemy – świadomi ułomności życia, kruchości chwili i ulotności oddechu – ostatniego oddechu człowieka nim przejdzie przez ostatnią fazę swojego wykluwania się w bycie – jak owad z fazy poczwarki w Imago. To ból niefizyczny, którym obwiniamy się za śmierć osoby nam bliskiej daje siłę by na przekór temu co się stało żyć – chyba że nie mamy już nic ani nikogo – wtedy powoli zamieramy we własnej zgryzocie.

    Sam prawie doświadczyłem straty przyjaciela(ółki) i prawie straty największej miłości jaka trafiła mi się w życiu – tak z tym bólem nie chce się żyć – bo jest tak potężny, że człowiek nie jest w stanie tego znieść. Samotnie. Dlatego jestem. Dla Ciebie. Bo wiem jak to jest. Bo wiem jaka jesteś. Bo wiem dlaczego jestem dla Ciebie. Dlatego nie zatracaj się – stań się częścią mnie a ja częścią Ciebie. Bądz moja. Tak jak to tylko możliwe. Będziemy leczyć w cieple naszych dusz nawzajem nasze chore sny. Bo musi być jeszcze coś poza złem – to wszystko w co wierze i za co oddałbym siebie. Miłość, wierność, uczciwość i przyjaźń. Bez wzgledu na wygląd, wiek, czy materialny wymiar istnienia.
    Czekam. Obiecałem zaczekać.
    Teraz Ty obiecaj że będziesz czekać. Bo jestem cały czas i będę. Dziś. Jutro. Za rok. Przez całe życie.

  4. witch pisze:

    to samo czulam jak zadzwonila do mnei ciocia i mi pwoeidzila ze Mama odeszła, nie plakalam nawet nkomu nei pwoiedizla o tym ,że już wiem że Ona nei zyje wyslalm tylko smsa do przyjciolki.mojemu facetowi powiedizla o tym dopiero po godzinie mnie wiecej tak mi sie wydaje bo wtedy nei czulam czasu i wogole tego co sie wokol mnei dzialo.powiedzial to tak obojetnie,że nawet jak meni poceiszlam to zmeinalm temat tak jakby neichcial przyjac tego do wiedomosci.jako przecierz jescze pare dni temu z nia rozmawialm a teraz nie zyje.(testorowa.blog.pl)

  5. JOANNA pisze:

    witam Cię mija 20 letnia…przyjaciółko ,już chyba nie spotkam bardziej wrazliwej osoby w tym cholernym życiu.Gratuluję …to naprawdę kawał dobrej strony, pomyśl sobie ile ludzi to czyta i ilu znich Cię rozumie .Myślę że każdy z nas .

    W pewne słoneczne ,mrożne południe jechałam (rozradowana i podniecona)kupić wózek dla mojej córeczki.W tym momencie dostałam sms-a od Pawła „podobno Jasiu nie żyje ,to jakiś głupi żart ?”
    Zatkało mnie ,w pierwszym momeńcie byłam pewna że to kolejny dowcip Jasia .Potem zadzwoniłam do niego do domu ,odebrała jakaś kobieta i powiedziała że Jasiu już nigdy nie podejdzie do tefefonu…potem zadzwoniłam do Ciebie …
    Pozdrawiam Cie i całuję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *