…przeczucie…

…prowadzę od pewnego czasu pacjentkę…jest młodsza ode mnie. Spotykamy się prawie regularnie, rozmawiamy. Od kilku lat zmaga się z rakiem piersi, jednak etap leczenia jest już zamknięty ponieważ pacjentka czuje się dobrze. Jej problem polega na tym, że wręcz paraliżuje ją lęk przed nawrotem. Bada się ciągle i dręczy lekarzy o kolejne badania, prześwietlenia, rezonanse….bałam się o nią….bałam się, że coś jednak może się wydarzyć. Coś podpowiadało mi, że tam jest meta…jakieś przeczucie?…na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku…wyniki w normie, wróciła już nawet do pracy, ale miałam przeczucie…jednak lekarze zrzucali wszystko na kark hormonów. Minęło pół roku…jest meta…głowa…proces rozsiany…

…myślę o niej…siedzi w mojej głowie…pamiętam jak strasznie bała się guza…ciągle mówiła, że ona to ma w głowie…to już kolejny przypadek w mojej pracy, kiedy wiem, że to meta…kiedy wiem, zanim oni to wiedzą i sama nie chce w to wierzyć…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *