…powitania…

…zawsze jak wracalam z podrozy ty czekales na mnie przyjacielu, wygladales juz przez okno czy nadchodze. A kiedy wchodzilam, przytulales mnie tak mocno i mowiles jak bardzo teskniles…to mile bylo. Bedzie mi tego brakowalo jak wroce…choc nadal wydaje mi sie, ze czekasz i ze stoisz za kotara wygladajac mojego powrotu. I „Ankosz” mowiles do mnie…i calowales mnie delikatnie na przywitanie…a pozniej patrzyles i usmiechales sie…a ja tak bardzo cieszylam sie, ze znow cie widze. Rozgladalam sie po pokoju szukajac swoich listow z podrozy do ciebie…(mam je wszystkie teraz w slicznym pudelku zamkniete) i zawsze lezaly na biurku…otwarte…tak jak ten ostatni…kiedy wrocilam, a ciebie nie bylo juz za kotara…list lezal na biurku…tak jak go zostawiles…to w tym liscie napisalam ci, jak bardzo cie kocham i ze zyc bez ciebie nie potrafie…tam napisalam, jak bardzo wazny jestes dla mnie…wciaz i nadal…bez wzgledu na wszystko

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *